- mówi Pan - by cię ochraniać.
Żyjesz pod parasolem,
trzymany w ramionach,
bezpieczny...
wierzysz?
Uwielbiam Cię Panie
w anturażu świątyń,
ołtarzy i konfesjonałów.
Uwielbiam w otoczeniu
miejsc, które dają mi pociechę,
stabilizację i bezpieczeństwo.
Uwielbiam Cię w krokach
które wychodząc poza strefę komfortu
pozwalają zawierzyć się Twojej Opatrzności.
W Tobie, Panie, ucieczka moja,
niech wstydu nie zaznam na wieki.
Wyzwól mnie i ratuj w Twej sprawiedliwości,
nakłoń ku mnie swe ucho i ześlij ocalenie.
Bądź dla mnie skałą schronienia
i zamkiem warownym, aby mnie ocalić,
bo Ty jesteś moją opoką i twierdzą.
Boże mój, wyrwij mnie z rąk niegodziwca.
Bo Ty, mój Boże, jesteś moją nadzieją,
Panie, Tobie ufam od młodości.
Ty byłeś moją podporą od dnia narodzin,
od łona matki moim opiekunem.
Moje SŁOWO na DZIŚ Starajcie się o większe dary, a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą. Amen
Moje ZADANIE na DZIŚ doskonalić się w miłości przez duże M.
Któż nie zna hymnu św,Pawła o miłości? Gdyby taka była właśnie w świecie,to nosiłaby miano dużego M.Ale ona wcale wszystkiego nie znosi,wszystkiemu nie wierzy,bo się nie da,nie cieszy się prawdą,ale gniewa się,zazdrości i ciągle szuka swego,bo przecież należy się jej i to i tamto.I ustaje niestety ustaje.Taka słabiutka,bez oparcia i poznaje tylko po części.Chyba,że to wcale nie jest Ona,to mistyfikacja jakaś miłości,falsyfikat.Trzeba się nauczyć najpierw co miłością nie jest.To temat na osobny komentarz z wycieczką do żródła Miłości.Chwalę Ciebie Panie i uwielbiam.!
OdpowiedzUsuń