Witaj, tak szybko
opadają moje kartki
z kalendarza,
tak szybko...
Już kończy się rok
szkolny,
odkarmiony obficie
zadaniami,
wyzwaniami,
beztroską i obowiązkami,
pośpiechem i radością,
izolacją i pandemią.
I tylko mój czerwiec chce
jeszcze,
zjadać truskawki,
kołysać myśli na huśtawkach,
zrywać zachwyty na łąkach,
chłodzić się lemoniadą
i moczyć stopy w rzece.
Moje życie oddycha
czasem,
ile mi go jeszcze zostało?
Uwielbiam Cię Panie
istnieniem, które
czynisz ważnym,
spełnionym
dokonanym.
Uwielbiam Cię Panie
kropką,
którą, jak w zadaniu,
postawisz
na końcu mojego DZIŚ.
Jutro zacznę od
wielkiej litery,
jak mi Panie dasz DZIŚ
w dłonie.
Nad rzekami Babilonu siedzieliśmy,
płacząc na wspomnienie Syjonu.
Na topolach tamtej krainy
zawiesiliśmy nasze harfy.
Bo ci, którzy nas uprowadzili,
żądali od nas pieśni.
Nasi gnębiciele żądali pieśni radosnej:
"Zaśpiewajcie nam którąś z pieśni syjońskich!"
Jakże możemy śpiewać pieśń Pańską
w obcej krainie?
Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie,
niech uschnie moja prawica.
Niech mi język przyschnie do gardła,
jeśli nie będę o tobie pamiętał,
jeśli nie wyniosę Jeruzalem
ponad wszelką swoją radość.
Moje SŁOWO na DZIŚ Chcę, bądź oczyszczony! Amen
Moje ZADANIE na DZIŚ dostrzegać, chwytać i cenić chwile DZIŚ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz