Witaj zatopiłam oczy w bieli.
W śniegu po kolana stoi mój świat.
Odświętny, uroczysty dzień otwiera
swoje ramiona...
idę mu na spotkanie.
Chodź ze mną...już czas.
Panie chcę, jak Salomon, wołać do Ciebie,
wołać o świątyni którą buduję Ci w sercu.
Czy jednak naprawdę zamieszkasz Boże wewnątrz mnie?
Przecież niebo i niebiosa najwyższe nie mogą Cię objąć,
a tym
mniej świątynia mojego serca, którą buduję.
Zważ więc na modlitwę Twego sługi i
jego błaganie,
o Panie, Boże mój, i wysłuchaj tego wołania i tej
modlitwy,
którą dziś Twój sługa zanosi przed Ciebie.
Niech w nocy i w
dzień Twoje oczy będą otwarte na tę świątynię,
w moim sercu,
wypowiedz proszę, jak do Salomona, te SŁOWA Boże:
Tam będzie moje imię.
I wysłuchuj modlitwy,
którą
zanosi Twój sługa z tego miejsca....
proszę....
Dusza moja stęskniona pragnie przedsionków Pańskich,
serce moje i ciało radośnie wołają do Boga żywego.
Nawet wróbel znajduje swój dom, a jaskółka gniazdo,
gdzie złoży swe pisklęta:
przy ołtarzach Twoich, Panie Zastępów, Królu mój i Boże!
Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie,
nieustannie wielbiąc Ciebie.
Spójrz, Boże, Tarczo nasza,
wejrzyj na twarz Twojego pomazańca.
Doprawdy, dzień jeden w przybytkach Twoich
lepszy jest niż innych tysiące.
Wolę stać w progu domu mojego Boga,
niż mieszkać w namiotach grzeszników.
Moje SŁOWO na DZIŚ Nie ma takiego Boga jak Ty, ani w górze na niebie, ani w dole
na ziemi, tak dochowującego przymierza i łaski względem Twoich sług,
którzy czczą Cię z całego serca. Amen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz