Witaj, mój wieczorny czas ...otulił już mrok. Czas zwolnić kroki i schylić głowę. Pan zbliża się ze swoim Słowem. Niesie go pod mój dach z miłością, jakże inaczej miałabym Go przyjąć. Jeszcze jakiś czas temu Biblia była dla mnie trudna, za trudna...więc leżała nieczytana. Dziś jej Słowo mówi do mnie codziennie, mówi, a potem chwyta mnie za dłoń i prowadzi przez życie. W jutrzejsze DZIŚ Pan mi mówi: Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących, których dręczyły rozmaite choroby i dolegliwości, opętanych, epileptyków i paralityków, a On ich uzdrawiał. Wierzę w Boga i wierzę Bogu, więc przyniosę Mu wszystkich znanych mi cierpiących, których dręczą choroby i dolegliwości, by Pan ich uzdrowił. Wieczorną ciszą...ciepłem z kominka, słodyczą soku malinowego, miękkością szlafroka zawinę mój kończący się dzień. Przyjmę Jego wszystkie dary...i Boży pokój zaleje mi serce. Trwam...jeszcze trwam...mój Pan jest ze mną w tej ciepłej, słodkiej i miękkiej ciszy. Amen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz