Witaj, piszę do Ciebie w mroźny, styczniowy wieczór...czytam Słowo i już wiem, że zostało napisane z myślą o mnie, bo? Bo każda myśl o Panu świeci mi w duszy światłem. Czytam, więc Świeć, bo przyszło twe światło i chwała Pańska rozbłyska nad tobą. Bo oto ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok spowija ludy, a ponad tobą jaśnieje Pan i Jego chwała jawi się nad tobą. Jakże wątpić w te słowa, gdy tak właśnie czuję. Chciałabym móc dotknąć światła, tulić go, ukołysać...a ono złapać się nie daje, choć jest, choć błyska. Pan jest jak światło...wypełnia każde miejsce SOBĄ. Boga nie da się, ani dotknąć, ani utulić, ani ukołysać...ON JEST i KOCHA,... jest dotykiem, ... kołyską i ...przytuleniem. Moje słowo na jutrzejsze DZIŚ I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary. Mój nowy, błogosławiony dzień wykorzystam na rozpakowywanie swoich skarbów. Tyle od Pana dostałam prezentów...ciepło rodzinne, grono przyjaciół, sprawne ciało, telefon pełen numerów, skrzynkę pełną kontaktów, szafę pełną ubrań, lodówkę z jedzeniem, łóżko z pościelą, piwnicę z przetworami, a trawnik z resztką śniegu. Prezentów jest wiele, a jednak każdy trafiony i potrzebny, wystrugany na moją miarę. Czy otworzyłam już wszystkie? Czy je dostrzegam? Jutro złożę Panu dziękczynienie za moje skarby i ofiaruję Mu moje dary. Jeszcze zdążę...w moim Betlejem zawsze śpi Dziecię. Amen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz