Zwolniłam kroki
i schylam głowę.
Pan zbliża się ze swoim Słowem.
Niesie go pod mój dach z miłością,
jakże inaczej miałabym Go przyjąć.
Jeszcze jakiś czas temu
Biblia była dla mnie trudna,
za trudna,
więc leżała nieczytana.
Dziś jej Słowo mówi do mnie
codziennie,
mówi,
a potem chwyta mnie
za dłoń
i prowadzi przez życie.
Przynoszono,
więc do Niego
wszystkich cierpiących,
których dręczyły
rozmaite choroby
i dolegliwości,
opętanych,
epileptyków
i paralityków,
a On ich uzdrawiał.
Wierzę w Boga
i wierzę Bogu,
więc przyniosę Mu
wszystkich znanych mi
cierpiących,
których dręczą choroby
i dolegliwości,
by Pan ich uzdrowił.
Wieczorną ciszą,
ciepłem nagrzanego domu,
słodyczą herbaty,
miękkością szlafroka
zawinę mój kończący się dzień.
Przyjmę Jego wszystkie dary
i Boży pokój zaleje mi serce.
Trwam,
jeszcze trwam
mój Pan jest ze mną
w tej ciepłej,
słodkiej
i miękkiej ciszy.
Amen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz