Jednak obowiązki trzymają mnie za ręce
i nie pozwalają tego zrobić.
Odsuwam je dłonią
na koniec mojego dnia.
Teraz chcę spotkać się z Tobą Panie.
Chcę jak Ewangelista Marek zawołać:
Wszyscy Cię szukają.
Szukam, więc i ja.
Przychodzę,
w moje DZIŚ Boże,
pełnić Twoją wolę.
Z nadzieją czekam na Ciebie Pana,
wierząc,
że się pochylisz nade mną
i wysłuchasz mego wołania.
Zawołasz mnie po imieniu,
a wtedy ja odpowiem jak Samuel:
Mów Panie, bo sługa Twój słucha.
Tylko czy nie za mało we mnie ciszy?
W zgiełku, hałasie, pośpiechu,
tak trudno Cię spotkać.
i wysłuchasz mego wołania.
Zawołasz mnie po imieniu,
a wtedy ja odpowiem jak Samuel:
Mów Panie, bo sługa Twój słucha.
Tylko czy nie za mało we mnie ciszy?
W zgiełku, hałasie, pośpiechu,
tak trudno Cię spotkać.
Zwolnię, zatrzymam się, zaparkuję.
i będę słuchać.
i będę słuchać.
Pokocham subtelną ciszę poranka
i senną ciszę wieczoru,
i będę w niej słuchać głosu
MOJEGO BOGA.
Jezus modlił się nad ranem,
gdy jeszcze było ciemno.
Po prostu wstał,
wyszedł
i udał się na miejsce pustynne,
i tam się modlił.
Znajdę pustynię w mieście,
ciszę w hałasie,
pokój w niepokoju.
Znajdę ślady stóp Mojego Pana.
Amen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz